O tym, że Google to potężna instytucja, nikogo przekonywać raczej nie trzeba. Potwierdza to powiedzenie „Jeśli nie ma Cię w Google, to nie istniejesz”. Niejeden oddałby jednak niemałe królestwo, żeby w ten sposób nie istnieć i z Google zniknąć. Nie jest to niestety wcale takie proste, co jednak nie oznacza, że niemożliwe.
W wynikach wyszukiwania Google wyświetla linki do stron internetowych pasujących do zapytania (słów kluczowych), tytuły stron oraz fragmenty treści tych stron (tzw. opis).
Celem opisu i tytułu jest jak najlepsze przedstawienie każdego wyniku oraz wyjaśnienie, jaki ma on związek z zapytaniem użytkownika (czyli ze słowami kluczowymi wpisywanymi w wyszukiwarkę).
Bezduszny algorytm Google
Niestety zdarza się, że w wyniku wyszukiwania pojawiają się tytuły oraz fragmenty treści stron internetowych, które tworzą całość godzącą w dobre imię danej osoby czy renomę firmy.
Dzieje się tak zarówno zupełnie przypadkowo w wyniku losowej zbitki słów w opisie strony w wynikach wyszukiwania (np. nazwy danej firmy użytej w artykule i obraźliwego stwierdzenia użytego w komentarzu internauty do artykułu), jak i z racji wyświetlania przez Google fragmentów stron internetowych naruszających dobra osobiste danej osoby lub firmy.
Bezlitosna wyszukiwarka
Zdarza się również, że Google wyświetla w wynikach wyszukiwania fragmenty treści stron internetowych, które z tych stron już dawno zostały usunięte – np. w wyniku wezwania do zaprzestania naruszeń dóbr osobistych.
Wówczas strona internetowa bezprawnych treści już nie zawiera, ale w wynikach wyszukiwania Google oraz w pamięci podręcznej wyszukiwarki cały czas są one widoczne. Jak więc wygląda usuwanie danych z Google?
Bezapelacyjny problem
Prawnicy od dawna zastanawiają się, kto odpowiada za naruszenie dóbr osobistych w wynikach wyszukiwania – administrator strony internetowej, do której linkuje wyszukiwarka, czy właściciel wyszukiwarki, która te wyniki wyświetla. W ostatnim czasie nad tym zagadnieniem pochylił się również Sąd Apelacyjny w Warszawie.
W rozpoznawanej sprawie po wpisaniu w wyszukiwarkę Google imienia i nazwiska pewnego biznesmena w wynikach wyszukiwania pojawiał się link do artykułu w serwisie internetowym Polityka.pl. Tytuł i krótki opis sugerowały, że ów biznesmen jest gangsterem, przy czym absolutnie nie wynikało to z treści artykułu. W tym przypadku tylko usunięcie danych z Google mogło stanowić rozwiązanie.
Bezdyskusyjne naruszenie
Sąd Apelacyjny uznał, że Google Inc. (tj. podmiot administrujący wyszukiwarką Google) odpowiada za naruszenie dóbr osobistych i nakazał usunięcie linku oraz zapłatę zadośćuczynienia na rzecz powoda.
Z powyższego wyroku wynika również, że sądem właściwym do rozpoznania sprawy przeciwko Google Inc. o naruszenie dóbr osobistych w wyszukiwarce Google w „polskim internecie” jest sąd polski. Nie ma więc konieczności pozywania operatora wyszukiwarki Google poza granicami Polski.
Bezzwłoczne kroki prawne – usunięcie bezprawnych danych z Google
Dbając o renomę swojej firmy albo własne dobre imię, warto więc monitorować nie tylko strony internetowe, ale również sprawdzać wyniki wyszukiwania Google i innych popularnych wyszukiwarek dla konkretnych słów kluczowych, np. swojego imienia i nazwiska albo nazwy firmy. Pozwoli to szybko zareagować
Jeśli zaś bezprawną treść udało się usunąć ze strony internetowej, na której została zamieszczona, wskazane jest również dodatkowo wyczyszczenie wyników wyszukiwania Google, a nawet – jeśli to konieczne – podjęcie kroków prawnych w celu usunięcia informacji z Google.
W sprawie czyszczenia wyszukiwarki Google z bezprawnych treści jesteśmy do Państwa dyspozycji. Dane kontaktowe znajdą Państwo w zakładce kontakt, która jest dostępna na naszej stronie internetowej.
Leave a Comment