Powszechną praktyką wydawców serwisów internetowych jest utrzymywanie, że nie znają treści obraźliwych komentarzy zamieszczanych pod publikowanymi przez siebie artykułami.
Zgodnie z powszechną interpretacją przepisów wydawcy nie odpowiadali dotąd za obraźliwe wpisy – do momentu uzyskania tzw. wiarygodnej wiadomości o ich bezprawności. W najnowszym wyroku Sąd Najwyższy przedstawił jednak inną interpretację przepisów, która może zmienić zasady odpowiedzialności.
Odpowiedzialność wydawców serwisów internetowych za komentarze internautów reguluje artykuł 14 ust. 1 Ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną:
Nie ponosi odpowiedzialności za przechowywane dane ten, kto udostępniając zasoby systemu teleinformatycznego w celu przechowywania danych przez usługobiorcę, nie wie o bezprawnym charakterze danych lub związanej z nimi działalności, a w razie otrzymania urzędowego zawiadomienia lub uzyskania wiarygodnej wiadomości o bezprawnym charakterze danych lub związanej z nimi działalności niezwłocznie uniemożliwi dostęp do tych danych.
Powyższy przepis od wejścia w życie wspomnianej ustawy interpretowany był następująco: dostawca usług drogą elektroniczną (np. wydawca serwisu internetowego) nie odpowiada za bezprawne treści zamieszczane przez osoby trzecie (np. za komentarze internautów zamieszczane pod artykułem w takim serwisie), dopóki nie wie, że takie treści zostały zamieszczone. Gdy się zaś dowie, nie będzie za nie odpowiadał, jeśli niezwłocznie uniemożliwi do nich dostęp osobom trzecim (czyli usunie je z serwisu lub zablokuje do nich dostęp).
Nic nie widzę, nic nie słyszę
Powyższą interpretację dodatkowo wzmacniała treść art. 15 ust. 1 powyższej ustawy, która wprost zwalnia dostawców usług drogą elektroniczną z monitorowania danych zamieszczanych przez osoby trzecie. Dlatego wydawcy zawsze utrzymują, że komentarzy nie moderują, a zatem nie mają pojęcia, że ktoś zamieścił w ich serwisie obraźliwy wpis. Mało tego – często żądają precyzyjnego wskazania, który wpis jest bezprawny, a część z nich dodatkowo żąda uzasadnienia, na czym owa bezprawność polega (choćby obraźliwy kontekst wypowiedzi widoczny był dla każdego gołym okiem).
Jak donosi „Gazeta Prawna”, Sąd Najwyższy w wyroku z 24 listopada 2017 r. w sprawie I CSK 73/17 przedstawił inną interpretację powyższych przepisów. Z relacji „Gazety Prawnej” wynika, że zdaniem Sądu Najwyższego art. 14 ust. 1 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną mówi o braku wiedzy wydawcy serwisu internetowego o bezprawności komentarza, a nie o braku wiedzy o istnieniu komentarza.
Niech się wstydzi ten, kto widzi
Innymi słowy, wydawca serwisu internetowego może nie wiedzieć, że treść danego komentarza jest bezprawna, bo nie jest w stanie tego ocenić (np. w sytuacji gdy treść dotyczy rzekomo źle wykonanej usługi, wydawca ma prawo nie wiedzieć, czy taka sytuacja rzeczywiście miała miejsce, czy też wykonawca usługi został pomówiony). Jednakże jeżeli w sposób oczywisty dana treść jest bezprawna (np. ktoś został obrażony w komentarzu słowami powszechnie uznawanymi za obelżywe), to wydawca odpowiada za naruszenie już w momencie zapoznania się z danym wpisem.
Z artykułu w „Gazecie Prawnej” wynika również, że zdaniem Sądu Najwyższego przedsiębiorcy nie mogą się bronić, że nie dostrzegli obraźliwych treści, bo prowadzenie portalu internetowego jest biznesem, z którym wiąże się określone ryzyko biznesowe, w tym m.in. ryzyko odpowiedzialności za działania osób trzecich na serwerze wydawcy. Niestety ta myśl nie została rozwinięta w artykule, a pisemnego uzasadnienia wyroku póki co nie ma. Trudno zatem ustalić, jak to się ma do wciąż obowiązującego art. 15 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną.
Jedenaste: nie hejtuj
Już teraz można jednak stwierdzić, że powyższy wyrok Sądu Najwyższego daje dodatkowe argumenty do walki z hejtem internetowym oraz nieuczciwymi działaniami konkurencyjnymi w internecie. Jeśli stanowisko Sądu Najwyższego zostanie powszechnie przyjęte, wydawcy nie będą mogli zasłaniać się niewiedzą, jakiego rodzaju treści zamieszczane są przez internautów w ich serwisach internetowych. A to daje pole działaniom ograniczającym wulgarne i agresywne komentarze w internecie.
Leave a Comment